Chłodny wiatr powiewa jego czarne, tłuste włosy. A on.. Bóg seksu stoi. Nad głową trzyma szal w barwach Slytherinu, który powiewa na wietrze tak jak jego czarne jak noc szaty. Staje na ławce i tym swoim aksami
tnym głosem zaczyna wrzeszczeć "TYLKO TAK DALEJ ŚLIZGONI!".
Wszyscy nauczyciele patrzą się na niego jak na debila. McGonagall dostała zawału, Albus zakrztusił się dropsem, Pomona zleciała z ławki, Fillius zemdlał. Pani Hooch zleciała z miotły.
Nagle wszystko się zatrzymało. Już nie było słychać gwizdania i huczenia ze strony uczniów. Nawet wiatr przestał szeleścić. Zawodnicy Gryffindoru i Slytherinu zatrzymali się w powietrzu. Wszyscy wgapiają się w Snape.
- No co nie można już dopingować swojego domu?- mruknął z pretensją.
Zawiązał sobie szal pod szyją, zszedł z ławki i ruszył w kierunku Hogwartu...
Podziękowania należą się Hermionie z Facbookowego fanpage'a Jednorożce?Pff.Ja mam Hardodzioba :)
- No co nie można już dopingować swojego domu?- mruknął z pretensją.
Zawiązał sobie szal pod szyją, zszedł z ławki i ruszył w kierunku Hogwartu...
Podziękowania należą się Hermionie z Facbookowego fanpage'a Jednorożce?Pff.Ja mam Hardodzioba :)