Słowa : Hermiona, małpa, kibel
Było popołudnie. Harry, Ron i Hermiona postanowili pomóc Hagridowi w poszukiwaniu Kła. Biedaczysko ponoć się zgubił w Zakazanym Lesie. Niestety Hagrid musiał pójść do Dumbledora, ale żeby nie opóźniać poszukiwań psa, kazał Świętej trójcy już zacząć.
Trzymali się razem, jednak po kilku minutach Hermiona zapatrzyła się na jednorożce hasające po łące, odłączyła się od grupy. Paczała, paczła nagle coś przeleciało przed nią i uderzyło w pobliskie drzewo. Była to małpa. Taka najzwyklejsza. ‚Co małpa robi w Zakazanym Lesie?“(bigos -.- no chyba napisałam, że przelatuje.) pomyślała Hermiona. Otrząsnęła się z tego szoku i poszła poszukać Rona i Harrego. Zastała ich w towarzystwie Kła, który ślinił się na szatę Harrego.
Wrócili do chatki Hagrida, jednak nie zastali go tam. Zostawili Kła i z zamiarem powrotu do dormitorium, ruszyli do zamku. Jednak gdy wyszli za drzwi staneli jak wryci. Po polanie jeździł Hagrid i Dumbledore na ceramicznym kiblu. Za nimi na tej samej małpie, którą spotkała Hermiona, gonili ich Snape i McGonagall.
_______________________________________________________
Słowa: Hermiona, Draco Śmierciożercy.
Hermiona stała otoczona dwudziestką śmierciożerców, w tym nawet samego Voldemorta. Patrzyła wielkimi oczami na blondyna przed sobą.
-No Draconie zrób to. Czyżbyś się bał szlamy?- lodowaty głos Czarnego Pana przerwał cisze.
- Dracuś, no! Dalej!- poparł swego pana Lucjusz.
-Ale...-zaczął Draco
- Żadne ‚ale’! Zrób to!- Zdenerwowała się Bellatrix.
- A co ty masz do powiedzenia, Severusie? Poprzesz jakoś swojego chrześniaka?- Tom spojrzał na Snape’a.
Mistrz eliksirów spojrzał na swojego pana z znudzeniem. Przestał dziergać na drutach. Ze swego pana przeniósł wzrok na młodego Malfoy’a.
- Rób co chcesz...- wzruszył ramionami i zaczął szukać kłębka różowej wełny, która wypadła mu z kieszeni.
-A więc... Hermiono, kocham cię.
Dziewczyna spojrzała na niego. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Wszyscy zebrani śmierciożercy również.
-Gdzie popełniłem błąd?- mamrotał pod nosem Malfoy senior.
- To takie wzruszające <chlip>- zaczął ryczeć Riddle.
- To twoja wina tleniony blondynie!- Bella wrzeszczała na Lucka.
Snape dalej szukał kłębka wełny.
Hermiona rzuciła się w ramiona Draco.
______________________________________________________
Słowa: Hermiona, Harry, Ginny
Hermiona i Ginny ostro się pokłóciły, przez co Harry był rozrywany przez obie dziewczyny. Nie wiedział co robić. Wybrać miłość swojego życia czy najlepszą przyjaciółkę?
Jeszcze on sam pokłócił się z Ronem o Quidditcha. Był w kompletnej rozsypce.
Pewnego razu postanowił, że stanie się emo. Dlaczego? Emo nie ma przyjaciół, więc automatycznie nie ma takich problemów.
Przez sowią pocztę zamówił szkła kontaktowe, swoje niebieskie jeansy, przetransmutował na czarne sztruksy, w sklepie mugolskim zakupił glany i kredki do oczu.
Przebrał się z zwyczajnego ‚tylko Harry’ na „Emo Harry“ jednak zdał sobie sprawę, że zmiana wyglądu nie wystarczy. Musi jeszcze zmienić charakter.
Po gruntownej analizie, kto jest najbardziej mroczny z zamku, stwierdził iż tą osobą jest Snape. Ruszył do lochów i zapukał w drzwi Wielkiego-Postrachu-Hogwartu.
Zirytowany Snape otworzył mu . Na widok Pottera wytrzeszczył oczy i próbował szybko zamknąć drzwi. Jednak młody zablokował je nogą.
- Życie jest krótkie i do bani. Postanowiłem wejść na drogę mroku. Więc bracie pomóż mi.- jego głos był cichy i zimy.
Severus będąc przekonany, że śni się jego koszmar, wypchnął Pottera po za próg, zamknął z trzaskiem drzwi i osunął się po nich.
_____________________________________________________
Słowa: Hermiona. Ginny. Luna
- Nie zrobisz tego.- powiedziały jednocześnie Luna i Ginny.
- Same powiedziałyście, że nie ma odwrotu w zadaniach.- odparła Hermiona i dalej szła przed siebie.
- Ale nie mówiłam serio z tym zadaniem!- Ginny za wszelką cenę chciała powstrzymać swoją koleżankę.
- Nie wycofam się! Po tym jak Malfoy już raz nazwał mnie tchórzem, udowodnię mu że nim nie jestem.
- Draco to wycofa tylko tego nie rób!
-Mów za siebie Ginny- odparł Malfoy; rudowłosa spiorunowała go wzrokiem.
- No jesteśmy.
Stali przed drzwiami do prywatnych kwater Snape’a.
Hermiona nadusiła klamkę i odwróciła się przez ramię na przyjaciół i Draco.
- Jak on cie zabije, to mogę wziąć twoje książki? Świetnie się nadadzą na podkładki do jedzenia dla testrali...- spytała Luna
Granger przewróciła oczyma, ale przytaknęła.
Otwarła jak szeroko drzwi i weszła do groty nietoperza. Na jej widok Severus zerwał się z fotela i już przygotowywał jakąś cięta ripostę, jednak brązowooka była szybsza i pocałowała go. On najpierw się zdziwił, lecz po chwili odwzajemnił pocałunek. Swoim językiem penetrował usta dziewczyny, a ta czując że zaraz osunie się na ziemi, bo nogi odmówiły jej posłuszeństwa, zarzuciła ręce na szyje nietoperza i przywarła do niego. Ślizgon jedną ręką bawił się w jej gęstych włosach, a drugą podtrzymywał ją w tali. Spytali byście się ich jak długo trwał pocałunek? Hermiona odpowiedziałaby, że wieczność, a Snape? Rzucił by w was Avadą.
Przyjaciele gryfonki byli w mega szoku. Patrzyli się na nich jak na McGonagall tańczącą hula... Nie nawet opiekunka ich domu nie jest aż tak szokująca!
Gdy para oderwała się od siebie, spojrzeli sobie w oczy. Patrzyli i nie mogli uwierzyć, w to co przed chwilą zrobili.
Ciszę przerwała gryffonka.
- Ładna kolekcja różowych skarpetek Severusie...
______________________________________________________
Słowa: Neville, książka i Skrzydło Szpitalne
Neville biegał po błoniach Hogwartu. Goniła go armia Aragoga w różowych spódniczkach i kokardkach na głowie. Kiedy już chciał wskoczyć do jeziora (tam go przecież pająki nie złapią) z wody wysunęły się trytony w białych fartuchach z garnkami i patelniami. Okazało się, że trytony właśnie brały udział w programie ‚Master Chef“. Longbottom jednak zrezygnował z tego pomysłu i ruszył do zamku. Ale i tam nie znalazł pomocy. Z Hogwaru wyszedł Dumbledore ubrany w spodnie khaki, różowe japonki i pomarańczową koszule w hawajskie kwiatki. W jednej ręce miał radio z którego leciała piosenka „Gangnam Style“ a drugą ręką ciągnął Severusa. Na sam widok haczykowatego nosa mistrza eliksirów, Neville by uciekł, ale teraz miał ochotę turlać się po ziemi i dusić się śmiechem. Snape włosy miał upięte w dwie kitki a’la Pipi Pończoszanka, różową bufiastą suknie jak disneyowska księżniczka i czarne glany.
nagle wszystko zaczęło się rozmazywać. Usłyszał jakieś głosy.
- Neville, słyszysz mnie?
- He.. Hermiona?
- Obudziłeś się, nareszcie!
-Co się stało?
-Byłeś w bibliotece i jedna z książek spadła ci na głowe. Harry i Ron przynieśli Cię do Skrzydła, jak się czujesz?
- Dobrze. Dzięki chłopaki.
„A więc to był tylko sen?“ pomyślał. Zawiedziony pogrążył się w rozmowie z przyjaciółmi.
< W tym samym czasie>
-No chodź Severusie!
-Nigdzie nie idę!
- No wiesz! Nawet Minerwa zgodziła się pójść na ten bal.
- Ale ja nigdzie ni idę!
- No chodź będzie zabawnie!
-Nie.
Dumbledore w stroju jak ze snu kłócił się z Snapem, który również był ubrany jak w śnie młodego Gryfona.
-Wsadź se gdzieś ten twój bal przebierańców, Albusie!